PROWANSALSKIE
ZAPIEKANKI PYŚKA
U mnie w Krakowie przed chwilką przeszedł mega deszcz...Iście wiosenna pogoda - zaledwie 15 stopni i z przerwami raz słońce, raz deszcz... . Malec śpi...Tylko Lubego brak przy boczku, ale czasem i takie "samotne" niedziele się zdarzają. Na gazie syczy rosół - klasyczny wołowo-drobiowy...Ale dzisiaj, na zakończenie Zapiekankowego Tygodnia na moim blogu, zapraszam Was na zapiekanki, które zawsze się sprawdzają. I na rodzinne śniadanie, i na imprezie, gdy zabrakło nam jedzenia, i na kolację o północy we dwoje :) Przepis nie jest mój. Takie zapiekanki robiła Moja Najlepsza Przyjaciółka od czasów licealnych i zarazem Współlokatorka w czasie studiów. Bynajmniej nie mają z Prowansją nic wspólnego. Nazwałam je tak, gdyż całą tajemnicą ich smaku jest krem z gorczycy z miodem, cebulka i właśnie zioła prowansalskie ukryte pod wędlinką. Zapiekankami tymi zajadałyśmy się z Pyśkiem często leniwym rankiem, gdy ledwo udało nam się zwlec z łóżka... "Kawa z Rana jak śmietana " i Zapiekanki Pyśka otwierały niejeden cudowny dzień. Nasza Przyjaźń nie przetrwała jednak aż tak próby czasu, jakbyśmy sobie pewnie tego życzyły. Cóż...Każdy ma swoją ścieżkę, którą podąża... . Być może nasze drogi, kiedyś znów się złączą,bo obie się zmieniłyśmy... Póki co zapiekanki te goszczą nadal często na mym stole. Zajada się nimi i Mój Mąż, i teraz mój Szkrab:) A ja, z każdym chrupiącym gryzem pomiędzy łykami porannej kawy , wspominam wszystkie milutkie i ważne dla mnie chwile, które razem przeżyłyśmy... Dzisiaj Pyśkowi za nie publicznie jeszcze raz bardzo dziękuję :)
Składniki (orientacyjnie na kratkę piekarnikową zapiekanek):
- 6-8 kromek chleba
- krem z gorczycy z miodem (lub inna musztarda, najlepiej z miodem )
- zioła prowansalskie
- cebula
- dowolna wędlina
- dowolny ser żółty
- ewentualnie szczypiorek do posypania
Kromki dość grubo smarujemy kremem z gorczycy. Następnie każdą posypujemy ziołami prowansalskimi. Cebulę obieramy i kroimy w piórka lub talarki. Układamy po trochę na każdej kromce. Przykrywamy plasterkiem wędliny. Ser ścieramy na tarce lub kroimy w plasterki i kładziemy na każdej grzance. Pieczemy w piekarniku nastawionym na 200'c do stopienia się sera i przyrumienienia. Ja ostatnio rozgrzewam w trakcie ich przygotowywania ruszt, a potem wrzucam do pieca na najwyższą półkę - wtedy pieczenie trwa 3-4 minuty. Przed podaniem można posypać je szczypiorkiem. Ja uwielbiam same, ale niektórzy lubią polane ketchupem. Smaczności !!! :)
Ale pyszności ;) Będę musiała wypróbować. Dodaję blog do obserwowanych i zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Witam u siebie, zapraszam częściej i dziękuję za zaproszenie :) Napewno zajrzę :)
UsuńNajlepsze:) Baaaardzo szybko znikają - czasem mam wrażenie, że ich nawet na stole nie było, tylko znikły podczas drogi kuchnia-pokój:)
OdpowiedzUsuńoj coś w tym jest :)
UsuńCzęsto robię takie zapiekanki, to dobry sposób na to jak wykorzystać czerstwe pieczywo, przynajmniej nic się nie zmarnuje :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńto prawda ! :)
Usuń