Nie było mnie na blogu tak długo, choć mi się wydało to chwilką. Wszystkich, którzy czekali na inspiracje świąteczne, bardzo przepraszam, ale w moim życiu zaszło kupę zmian naraz i szczerze mówiąc na blog zostało tak nie wiele czasu, że się już nie wyrabiałam :) Nie zdążyłam Wam nawet życzyć Wesołych Świąt. Postaram się nadrobić w Nowym Roku :) Mój brak blogowy obfitował jednak kulinarnymi inspiracjami. Również wigilijnymi... . Dlatego dzisiaj z chęcią wrócę do tych pyszności, bo być może w przyszłym Roku Ktoś z Was zechce zaskoczyć swoich bliskich :)
WIGILIJNY POSTNY BARSZCZ
Z KASZĄ GRYCZANĄ I GRZYBAMI
W moim rodzinnym domu Wigilię rozpoczyna się tradycyjnym barszczem czerwonym z uszkami. Ten specjał jednak, który Wam prezentuję, jest tradycyjnym daniem wigilijnym w domu rodzinnym Mojego Męża. Z racji tego, że w tym roku spędzaliśmy Wigilię u Moich Rodziców, postanowiłam rozszerzyć tradycję Mojego Rodzinnego Domu, a jednocześnie sprawić, by Wigilia była i dla Mojego Męża tradycyjna i tak zagościł ten barszcz na naszym stole. Danie to pochodzi z Regionu Kieleckiego.
Po przepis dzwoniłam oczywiście do Ukochanej Babci Basi, która ucieszona,i z chyba lekką dumą, że rodzinny przepis nie zaginie, podała mi go z "tradycyjnymi" proporcjami "na oko" ;) Na szczęście ja dzielnie dopytywałam się o szczegóły, więc przepis jest mam nadzieję w miarę precyzyjny. Z wielką dumą usłyszałam w Wigilię od Mojego Męża, że Barszcz mi wyszedł i jest pyszny :) Równie mocno smakował on Mojemu Tacie, a nic tak nie cieszy w Święta, jak uśmiech Dwóch Najważniejszych Mężczyzn Mojego Życia :) Trzeci Mały Mężczyzna barszczyku nie spróbował z racji ogromnej ilości grzybów :)
Składniki :
- około 2,5 litra wody
- 10- 15 suszonych grzybów - im szlachetniejsze, tym barszcz smaczniejszy - ja zrobiłam na borowikach
- garść kaszy gryczanej czyli około 3-4 łyżki
- litr białego kwaszonego barszczu lub żuru
- liść laurowy
- ziele angielskie
- sól
- maga
- pieprz
- ewentualnie kostka rosołowa - ja nie dodałam
Grzyby płuczemy i namaczamy w niewielkiej ilości wody. Powinny moczyć się około 6 godzin czyli całą noc, ale jeśli mamy mało czasu możemy dać im 2-3 godziny:) Wodę zagotowujemy. Na wrzątek wrzucamy grzyby wraz z tą wodą, w której się moczyły i garść kaszy. Garść czyli około 3-4 łyżki, jak się dzielnie dopytałam ;) Chodzi o to, by nie było zbyt gęste. Dorzucamy po minutce liścia laurowego, ziele angielskie i solimy (około 1 łyżeczką). Gotujemy całość do miękkości grzybów i kaszy. Gdy są gotowe, zaprawiamy barszczem z butelki lub żurem. Myślę, że smak byłby jeszcze lepszy, gdybyśmy mieli własny żur, ale ja musiałam zadowolić się sklepowym. Zagotowujemy i doprawiamy do smaku Magą, solą, pieprzem i ewentualnie kostką rosołową - choć jeśli podajemy barszcz na następny dzień nie jest to konieczne, gdyż smaki się przegryzą - jak dzielnie stwierdziliśmy z Mężem :) Barszcz powinien mieć mocno wyczuwalny posmak grzybów. Jeśli się to nie udało, dorzućmy kilka dodatkowych suszonych i zostawmy, by zdążyły puścić sok.
Smaczności :)

Znam ten smak...jest niezapomniany:) U mnie w domu jednak robi się z nieco większą ilością kaszy, i obowiązkowo z sokiem z kiszonej kapusty:) Pozdrawiam Miłośniczkę tradycji:)
OdpowiedzUsuńja pochodzę z tamtych okolic i też stanowczo brakuje w tym barszczu kapusty kiszonej :D
OdpowiedzUsuńfantastycznie! tak gotowala moja mama i tak gotujemy w moim domu. Leon z Bialorusi
OdpowiedzUsuńNie ma Wigili bez barszczu grzybowego. W dzieciństwie nielubiany smak a teraz oczekiwany cały rok.
OdpowiedzUsuńU nas w domu dodaje się jeszcze odrobinę takiego prawdziwego "wigilijnego" oleju rzepakowego :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taki barszcz! U moich rodziców jest zawsze na Wigilie i w moim domu też.Pycha!!!
OdpowiedzUsuńRenata, Kielce