RYBNE DUKATY
Gdy byłam mała, na stole w moim rodzinnym domku, kiedy brakowało Mamci czasu na gotowanie - a było to baaardzooo rzadko:) , królowały kupne paluszki rybne. Uwielbiałyśmy je z siostrą. Zresztą fenomen trwa ich zdaje się do dzisiaj. Potem pojawiły się na rynku dukaty rybne. Małe delikatne kotleciki, często wzbogacone pietruszką, albo marchewką, która o dziwo bez problemu znikała w brzuchach małych niejadków ;) Ja nawet bardziej lubiłam tamte dukaty :) Ostatnio Moje Dziecię miało fazę na niejedzenie. Rzadki to u niego czas, gdyż na szczęście do niejadków nie należy i przeważnie zmiata wszystko z talerzyka, bez większego grymaszenia. Ale zaczęły mu iść piątki i buźka bolała. Gryzienie bolało. Dlatego wpadłam na pomysł zrobienia dla niego domowych dukacików. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Zostały pochłonięte w liczbie czterech, a i Rodzice nie pogardzili całą resztą. Maluch zjadł jeszcze jednego na kolacje do bułeczki, wiec mogę polecić z czystym serduszkiem :) Zwłaszcza, ze od tego czasu dukaty często lądują na naszym rodzinnym stole. Polecam :)