Szukaj w blogu

Google Website Translator Gadget

4 stycznia 2012

Tort dla Maluszka : ROCZEK i Ciuchcia :)

TORT CIUCHCIA



Tak jak pisałam już dzisiaj, wczoraj Mój Ukochany Synuś skończył ROCZEK :) No a, że roczek ma się raz w życiu ;) zjechała się cała Rodzinka, by oglądać dmuchanie. Ostatecznie Mama z Tatą świeczkę zdmuchnęli ratując paluszki Smyka od poparzenia ;), ale za to na jakim torcie ;) Wprawdzie Chrzestny stwierdził, że to auto, a Dziadzio, że traktor... czym mnie nieco załamali... No, ale tort wywołał ogólne : "Och!", gdy go wniosłam, więc wnioskuję, że było na co popatrzeć :) Tort wbrew pozorom, jest prosty do zrobienia :) Najbardziej skomplikowana czynność to wymodelowanie masy z marschmallow, tak aby przypominała ciuchcie ;) Przepis na torcik jest autorski - jedynie masy zaczerpnęłam z Tortu Kapelusznika (w oryginalnych proporcjach co na Słodko i Wytrawnie ), gdyż są bardzo trwałe i dobrze się modelują. Tort smakuje owocowo-czekoladowo - nie jest za słodki - gościom bardzo smakował, a dostawali godne porcje ;). Nawet naprawdę słodka masa z marschmallow świetnie się w nim komponuje:) Bo ta masa jest jadalna ! Przepis na nią znalazłam u Dorotki z Moje Wypieki - jej tort wyszedł baaardzo profesjonalnie :). U niej możecie zobaczyć, co można jeszcze stworzyć z tej masy i jakie piękności. Ja niestety nigdzie nie mogłam dostać barwników spożywczych, dlatego Lokomotywa jest biała, ale myślę, że efekt i tak wyszedł super - biorąc pod uwagę moje niezbyt profesjonalne zdolności plastyczne ;)
Co do uwag : masa z marschmallow jakoś szybko wysycha, więc warto mieć w głowie przemyślane elementy konstrukcji i nie wałkować jej całej, tylko zostawić trochę na elementy, które będą doklejone, tak żeby szybko nam przywarły do całego płatu, a samego płatu nie podsypywać za dużą ilością mąki ziemniaczanej. No i niestety tort musi się naprawdę mocno schłodzić, gdyż mój nie zdążył zastygnąć tak dobrze, jak Tort Kapelusznika, i niestety kiepsko się kroił. Tragedii wielkiej nie było, ale się nagimnastykowałam;) Myślę, że to dlatego, że nakładałam masę wierzchnią na lekko tylko schłodzoną masę czekoladową i robiłam to zbyt długo modelując tort, zdążył się ocieplić i już do wieczora nie zastygł dobrze.  Za to na następny dzień zastygł idealnie i kroił się super. Więc moja rada jest taka : zróbmy torcik dzień wcześniej :)
No a teraz czas na przepis :) Biszkopt to sprawdzony przepis rodzinny - mojej Babci Irusi - zawsze się udaje :) 



Składniki:

biszkopt - forma 20 x 30 cm: 
  • 8 jajek
  • czubata szklanka cukru pudru
  • szczypta proszku do pieczenia
  • półtorej szklanki mąki krupczatki
  • płaska łyżka mąki ziemniaczanej 
  • szczypta soli
  • półtorej łyżeczki cukru waniliowego
masa z białej czekolady :

  • 300g białej czekolady
  • pół litra śmietany 36% (nie śmietanki!! ) - musi być mocno schłodzona ! doba w lodówce lub godzina w zamrażalniku - taka na granicy zmrożenia
  • 90 ml mleka
masa z ciemnej czekolady:
  • 200g mlecznej czekolady
  • 100g gorzkiej czekolady
  • pół litra  śmietany  36% (nie śmietanki!! ) - musi być mocno schłodzona ! doba w lodówce lub godzina w zamrażalniku - taka na granicy zmrożenia
  • 90 ml mleka
masa z marschmallow
  • 400g pianki marschmallow
  • kilogram cukru pudru 
  • 3 łyżki wody
ponadto:
  • słoiczek niskosłodzonego dżemu morelowego
  • dwa pomarańcze
  • pisaki lukrowe do dekoracji ciast
  • świeczka ;)

Najpierw pieczemy Biszkopt :

Żółtka oddzielamy od białek - zostawiając je sobie pojedynczo w skorupkach - to nam ułatwi pracę. Mąki wraz z proszkiem do pieczenia przesiewamy do osobnej miski. Z białek ubijamy pianę, dodając szczyptę soli. Do niej, nadal ubijając, dodajemy stopniowo na przemian cukier z żółtkami (po jednym). Ubijamy do momentu, aż po masie można pisać mikserem (ręcznym) - czyli kiedy mikser zostawia nam taką śliczną falbankę z masy. Ponadto masa musi być biała - baardzo jasna - to uwaga dla wzrokowców i posiadających foodprocesory ;) Kiedy to nastąpi, wyłączamy mikser, i dodajemy delikatnie po trochu mąki, mieszając drewnianą łyżką lub łopatką tylko W JEDNĄ STRONĘ. Inaczej ciasto i piana nam siądzie. Trzeba to robić delikatnie, ale dokładnie - inaczej po upieczeniu nie wymieszana mąka zostanie nam w cieście. Ciasto wlewamy do wyłożonej pergaminem formy i wkładamy do nagrzanego na 180'c-200'c piekarnika. Ja nagrzewam swój do 200'c, a zaraz po włożeniu  ciasta zmniejszam temperaturę do 190'c. Pieczemy pół godziny pod ŻADNYM POZOREM NIE OTWIERAJĄC PIEKARNNIKA przez CAŁE PÓŁGODZINY. Inaczej ciasto nam siądzie. Po półgodzinie sprawdzamy testem patyczkowym czy ciasto jest upieczone. 
Biszkopt zostawiamy w formie do całkowitego ostygnięcia. 
Dobrze jest sobie go upiec zatem troszeczkę wcześniej - ja piekłam późnym wieczorem dzień wcześniej. 

Schłodzony biszkopt dzielimy na trzy płaty - najlepiej ostrym długim nożem lub grubą nicią. 
Najniższą warstwę smarujemy dżemem morelowym, nakładamy środkową lekko dociskając. Zostawiamy, aby biszkopt nasiąkł nam dżemem. 

Zabieramy się za masy. Białą czekoladę łamiemy i zalewamy gorącym mlekiem. Rozpuszczamy ją, podgrzewając i mieszając. Studzimy - można wstawić garnek do zimnej wody, ale mieszajmy co jakiś czas, i monitorujmy jej temperaturę - masa ma być chłodna, ale nie zastygnięta.
W osobnym naczyniu łamiemy mleczną i gorzką czekoladę. Zalewamy je gorącym mlekiem i również rozpuszczamy mieszając. Chłodzimy - technika może być podobna. 
Podczas studzenia się mas, obieramy pomarańcze - również z białych błon - i kroimy w  niezbyt grube plastry. 
Pół litra śmietany 36% ubijamy na sztywno i mieszamy z białą czekoladą. 

Na biszkopty sklejone dżemem nakładamy mniej więcej 1/3 białej masy rozsmarowując. Na wierzchu układamy plastry pomarańczy zostawiając 4 do dekoracji. Przykrywamy je niewielką ilością białej masy. Nakładamy górę biszkoptu lekko dociskając. Wstawiamy biszkopt na moment do lodówki. 
W tym czasie ubijamy na sztywno drugie pół litra śmietany  36%  i mieszamy z kakaowymi czekoladami. 

Wyjmujemy biszkopt. I zaczynamy misterną konstrukcję ;) Mniej więcej w 3/4 szerokości kroimy biszkopt wzdłuż ( patrz rysunek obok - niestety za późno wpadłam na to by robić zdjęcia krok po kroku stąd posiłkuję się szkicami w tym momencie ;) ) .  Przekładamy grubą część na talerz, lub elegancką paterę. Cieńszą część dzielimy tak jak na rysunku - długość prostokącików to szerokość naszej podstawy biszkoptowej ciuchci. 




Smarujemy grubszą część mniej więcej 3/4 pozostałej białej masą z wszystkich stron.  Układamy na niej prostokąty i kwadrat, jak widać na rysunku obok. Smarujemy górę ciuchci białą masą - jeśli nam zostanie to maziamy też komin;)









Następnie całość misternej konstrukcji smarujemy masą brązową - z ciemnych czekolad. Modelujemy przy tym kształt naszej ciuchci. Powinna po zakończeniu wyglądać mniej więcej tak,  jak poniżej :> 




Tak przygotowany torcik wkładamy do lodówki i chłodzimy. W tym czasie zabieramy się za masę z pianek marshmallow. 
Białą piankę rozpuszczamy w kąpieli wodnej z 3 łyżkami wody (w tym momencie można dodać barwników spożywczych). [Ja kupiłam pianki pół na pół - różowo białe - trochę mi zeszło zanim je podzieliłam na pół i uzbierałam 400g białych. Polecam kupić mieszankę w kolorach lub same białe ;)Mniej stresu gwarantowane. ] Dodajemy połowę cukru pudru, mieszamy. Zdejmujemy całość z kąpieli wodnej, dodajemy resztę cukru pudru i zagniatamy. Masa bardzo, ale to bardzo się lepi, ale podczas zagniatania będzie coraz bardziej elastyczna i w końcu - osiągnie konsystencję twardej plasteliny- choć dla mnie przypominała raczej miekką modelinę i wtedy dobrze jest skończyć zagniatanie. Jest to moment krytyczny - uprzedzam wszystkich niecierpliwców ;) Gotową masę podzielmy sobie na mniej więcej 1/3 i 2/3. Ta mniejszą przykryjcie ścierką -  nie wyschnie tak szybko. Ja tego nie zrobiłam i żałuję. Większą  rozwałkowujemy naprawdę cienko, podsypując bardzo niedużo  mąką ziemniaczaną, by się nie kleiła do stolnicy i do wałka (nadmiar mąki można z łatwością usunąć pędzelkiem). Wycinamy szklanką otwór w płacie na komin i  nakładamy na gotowy tort. Leciutko dociskamy i modelujemy, by masa nam dobrze przylegała. To najtrudniejsze zadanie. Z pozostałej masy odcinamy kawałek, wałkujemy i oblepiamy komin. U góry jego, do środka wkładamy kółko, nacinamy je w środku i wsuwamy świeczkę;) Naokoło kominu układamy kuleczki z masy. Wycinamy też przód pociągu, formujemy szprychy i resztę widocznych elementów ;) Koła robimy z 4 plastrów pomarańczy - przyklejamy je na kuleczkach z masy. Następnie lukrowymi pisakami rysujemy okna, zaznaczamy przód, koła i co nam w duszy gra;) 
Gotowy tort DOBRZE schładzamy.  Poniżej można obejrzeć torcik z wszystkich stron. 
Pozostaje dmuchanie i delektowanie się smakiem :) Smaczności !!! 






Mojemu Jubilatowi jak widać torcik baaardzooo smakował - swojego kawałka nie zmucił, ale ile było radości :D 




12 komentarzy:

  1. O masz, jaka rozpusta!!
    Gratuluję Szkraba, niech Wam rośnie jeszcze większy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania :D ha!

    Domi : a dziękujemy - oj rosnie rośnie i psoci ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez urazy, ale tort jest po prostu wstrętny. Na Twoim miejscu wstydziłabym się go podać gościom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Gustach się nie dyskutuje. Gościom się podobał, mnie też, a smakował wybornie. Na szczęście nie byłaś na moim miejscu, bo zmarnowałabyś pyszny tort.
      Do elegancji należy podpisanie się pod postem imieniem bądź inicjałem. Skoro pozostajesz Anonimowa najwyraźniej Ty wstydzisz sie swojego zdania. A to dużo bardziej problemowe niż wstydzenie sie za tort.

      Usuń
  4. Bez obrazy, ale tort wstrętny, również wstydziłabym się pokazać go gościom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie Ty go pokazałaś, nie obrażam się - każdy a prawo do swojego zdania.

      Usuń
  5. Tort cudny!!! Musiał smakować wybornie i tyle pracy w niego włożyłaś, podziwiam :) Nie przejmuj się zgryźliwymi komentarzami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Violus :) Był faktycznie pyszny, a co do komentarzy ...przez Rok blogowania przyzwyczaiłam się, że nie ładne to co ładne, tylko to co się komu podoba :) Każdy ma prawo do swojego zdania - niektórzy po prostu mają dzika chęć wyrażania i tych, które moga Komus sprawić przykrość. Taki jest świat.

      Usuń
  6. oj tort i mi się bardzo nie podoba. z wyglądu jest bardzo brzydki i tak jak poprzedniczki- wstydziłabym się go pokazać gościom. z całą pewnością wywołał "zachwyt", ale ja bym sie zastanowiła czy był szczery. aczkolwiek wierzę, że mógł smakować i w środku już wygląda smakowicie ;) próbowałam kiedyś również lepić z takiej masy nieduże ciacho, ale przyznaję się bez bicia, że wyszło mi tak samo beznadziejnie jak tobie. no, ale mój "torcik" nie poszedł dla gości ;D pozdrawiam, sylwia ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za komentarz:)Anonimy proszę o podpis - będzie nam się milej rozmawiać :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...