SUSZONE POMIDORY
W OLIWIE Z OLIWEK Z ROZMARYNEM
Poniosło mnie :) W zeszłym roku tak nam zasmakowały suszone pomidory w oliwie z bazylią i oregano, że zaczęłam kombinować w tym roku z nowymi smakami. To jeden z moich tegorocznych eksperymentów. Generalnie pierwsza partia suszenia była w tym roku ekstremalna.
Zadowoleni z Mężusiem otworzyliśmy "suszarnie" na balkonie. Piękne słońce, po 30 stopni w cieniu... Jakież było nasze zdziwienie, gdy zamiast się suszyć...pomidorki zaczęły obrastać... . Zamiast spokojnego podsuszania w piekarniku, rozpoczęłam suszenie na akord - przyznaję się, trochę je przysmoliłam.Oczywiście nie wszystkie, ale kilka. Przegapiłam moment czuwając w nocy i nie są takie piękne, jak zeszłoroczne... Dlatego na pewno zrobię i w tym roku drugą partię z każdego smaku:)
Te robiłam z pomidorków daktylowych, ale najbardziej polecam robić suszone pomidory z mięsistych podłużnych lim. Są najlepsze do suszenia. I koniecznie należy je dobrze wydrążyć i rozpłaszczać. Zdecydowanie szybciej się suszą w ten sposób.
Poprzednie pomidory zrobiłam z przepisu Olgi Smile.W tym roku robiłam pomidorki podobnie, ale bazując już na swoim zeszłorocznym doświadczeniu, dostosowałam przepis do naszych gustów smakowych.
Na dno układamy plasterek czosnku i wkładamy gałązkę rozmarynu. Następnie luźno kilka pomidorków i znów plasterek czosnku i tak do 3/5 słoiczka.
Nie pakujemy pomidorów do samej góry, gdyż po zalaniu oliwą bardzo ją chłoną i pęcznieją. Oliwę z oliwek rozgrzewamy mniej więcej do momentu, gdy zaczną pojawiać się w niej pęcherzyki i kropelki przed wrzeniem. Taką zalewamy pomidory w całości do brzegu słoiczka. Nie przestraszcie się, gdy zacznie wam całość skwierczeć - podobnie jak przy wrzucaniu cebulki na rozgrzaną oliwę. To dobry znak ;) Słoiczki zakręcamy i odwracamy do góry dnem. Wekują się same.
Gdyby jednak na następny dzień po wystygnięciu oliwy okazało się, że słoiczek nie chwycił, spokojnie możecie po ponownym zakręceniu za pasteryzować go przez około 10 minut i znów odwrócić do góry dnem. Widocznie oliwa była zbyt zimna:) Pomidorki są gotowe już po wystygnięciu oliwy. Ponoć wytrzymują kilka lat...Może jeśli uda mi się zrobić kilka partii, doniosę Wam czy to prawda;)Smaczności !!!
Poprzednie pomidory zrobiłam z przepisu Olgi Smile.W tym roku robiłam pomidorki podobnie, ale bazując już na swoim zeszłorocznym doświadczeniu, dostosowałam przepis do naszych gustów smakowych.
Składniki:
- pomidory - Limy ewentualnie daktylowe jak moje
- sól
- suszona bazylia
- świeże gałązki rozmarynu
- czosnek
- ocet winny
- oliwa z oliwek
Pomidorki myjemy, kroimy na połówki, wydrążamy pestki, każdą połóweczkę solimy. I teraz, według oryginalnego przepisu rodem z Włoch suszymy w słońcu 4 dni. Jak już powszechnie wiadomo u mnie się nie sprawdziło, mimo upałów rodem z Toskanii. Więc w warunkach polskich pań domu , układamy pomidorki ciasno na blaszce na papierze do pieczenia i suszymy w piekarniku w niskiej temperaturze ( od 60-70'c do max 100'c) przy uchylonych drzwiczkach. Temperaturę musimy dostosować do własnego piekarnika. Zasada żelazna: pomidorki mają się suszyć, a nie piec. Jeśli posiadamy termoobieg to znacznie przyspiesza proces. Ja nie posiadam. Pomidorki daktylowe suszyłam około półtora dnia. Mięsiste limy suszymy mniej więcej 8h. Pomidory są gotowe, gdy skórka jest mocno zmarszczona, nic nam z nich nie cieknie - są suche, ale jeszcze nie są podeszwą suchą na wiór. I nie są zbyt czarne ;)
Gdy już pomidory są ususzone wrzucamy wszystkie połówki do jednej miski. Posypujemy je bazylią - ja zrobiłam to obficie.Następnie na pięć kilogramów nie ususzonych pomidorów dodajemy jedną łyżkę octu winnego. Mieszamy. Tak gotowe pomidory pakujemy do wyparzonych słoiczków:
Na dno układamy plasterek czosnku i wkładamy gałązkę rozmarynu. Następnie luźno kilka pomidorków i znów plasterek czosnku i tak do 3/5 słoiczka.
Nie pakujemy pomidorów do samej góry, gdyż po zalaniu oliwą bardzo ją chłoną i pęcznieją. Oliwę z oliwek rozgrzewamy mniej więcej do momentu, gdy zaczną pojawiać się w niej pęcherzyki i kropelki przed wrzeniem. Taką zalewamy pomidory w całości do brzegu słoiczka. Nie przestraszcie się, gdy zacznie wam całość skwierczeć - podobnie jak przy wrzucaniu cebulki na rozgrzaną oliwę. To dobry znak ;) Słoiczki zakręcamy i odwracamy do góry dnem. Wekują się same.
Gdyby jednak na następny dzień po wystygnięciu oliwy okazało się, że słoiczek nie chwycił, spokojnie możecie po ponownym zakręceniu za pasteryzować go przez około 10 minut i znów odwrócić do góry dnem. Widocznie oliwa była zbyt zimna:) Pomidorki są gotowe już po wystygnięciu oliwy. Ponoć wytrzymują kilka lat...Może jeśli uda mi się zrobić kilka partii, doniosę Wam czy to prawda;)Smaczności !!!
Z niba mi spadł ten przepis :) Mam całą skrzynkę pomidorów to już wiem jak część z nich zużyję :)
OdpowiedzUsuń:) przecinkowa w takim razie koniecznie zrób 3 wersje ! z bazylia i oregano, dzisiejsza z rozmarynem i jutrzejsza ! :) będą z kaparami ;)
UsuńNo i jeśli lubisz pomidorki to polecam w sosie własnym i w galarecie :) przepisy na blogu już są :)
Uwielbiam suszone pomidory, a jak są domowej roboty to jeszcze lepiej:)
OdpowiedzUsuńNemi Kochana już jutro przepisik na suszone z kaparami...zostało ci pomidorków ?? ;)
Usuń