Szukaj w blogu

Google Website Translator Gadget

31 sierpnia 2012

Placuszki z kabaczka - rozpusta w dniu Bloggera i moje ukochane Blogi.

PLACUSZKI Z KABACZKA 

PANI ANI




Dzisiaj w Dniu Blogera postanowiłam odsapnąć. I zrobić obiadek dla siebie i Smyka (Mężuś dyżuruje) lekki, prosty, szybki i przyjemny. I do tego smaczny - czyli taki, który zjem ja z rozkoszą, a Synek ze smakiem. Postawiłam na Placuszki z Kabaczka i Leniwy Barszczyk Czerwony na warzywkach :) A co! Wprawdzie oba dania są nieco "oszukane", ale Młode Mamy na pewno mnie zrozumieją, jeśli wspomnę o chęci chwili dla siebie w "swoim" dniu. Zwłaszcza, że i ja mam   przecież dzisiaj dyżur, skoro jestem ze Smykiem sama, prawda? 
Przepis na placuszki dostałam od swojej Sąsiadki, która jakoś dwa tygodnie temu obdarowała mnie i kabaczkiem "eko" z działki i placuszkami na spróbowanie. Smyk się ostatnimi najeść nie mógł, więc dzielnie podreptałam po przepis. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że sekret ciasta tkwił w tym, iż było ono...z torebki ;) Okazało się, że Pani Ania zakupiła gotowca w postaci "placków ziemniaczanych Knorr". I mimo, iż to pewnie danie nie godne Bloggerki Kulinarnej, to właśnie dzisiaj ono zagościło na mym stole. Całość przygotowania zamyka się w 15-20 minutach plus jeszcze parę na smażenie i już :) Pewnie się tu zaraz odezwą głosy "Anonimów" , iż nie znam się na blogowaniu i kucharzeniu - i co tam! Polecam placuszki Wszystkim, którzy mają ochotę dobrze zjeść, a potem poleniuchować. I wszystkim Mamom, które nie mają czasu na to drugie ;) Wszystkiego Naj Kochani Bloggerzy !  :) 



Składniki na około 12-14 placuszków:
  • pół opakowania gotowych placków ziemniaczanych KNORR
  • pół dużego kabaczka (żółtego!! ) lub jeden malutki
  • odrobina mleka
  • szklanka zimnej wody
  • 1 jajko
  • ciut soli i pieprzu 
  • olej do smażenia

Kabaczka umyć i zetrzeć ze skórką na tarce o grubych oczkach. Mocno odcisną z nadmiaru wody i pozostawić na moment na durszlaku. 
Placki wrzucić do miseczki, zalać zimną wodą - dokładnie wymieszać do rozpuszczenia. Następnie dodać jajo, wymieszać i odstawić na 10 minut ciasto.
Kabaczek jeszcze raz odcisnąć mocno z wody, dodać do ciasta. Dolać odrobinkę mleka, sól i pieprz - dokładnie wymieszać całość. Smażyć malutkie placuszki w dość głębokim tłuszczu na złocisty kolor z obu stron. Gotowe odsączyć na papierowym ręczniku z nadmiaru oleju i podawać ciepłe - choć chłodne smakują równie pysznie :) Smaczności !!! 



A ponoć w Dniu Blogera podaje się Blogi, które czytamy i kochamy. Więc i ja - po kulinarnej uczcie - zapraszam Was do lektury blogów, które polecam gorąco. To tylko garstka tych, które odwiedzam, ale za to blogi z najwyższej półeczki - ich kolejność zamieszczania jest przypadkowa : 


Blog Młodej, już obecnie pracującej Mamy, która w swe Władanie wzięła kuchnię i przestrzeń wszechświata. Pyszności dla Małych i Dużych. Z coraz piękniejszymi zdjęciami, ciętym humorem i tym czymś, co sprawia, że lubię brać się we władanie owej Pani. Nie tylko kulinarne. Serdecznie polecam :)


Kolejny blog młodej, zakręconej i wciąż szukającej odpowiedzi Mamy. Zakochanej w swym Mężu, Córeczce, książkach, kotach, swym autku i...oj dużo tego. Świetnie pisząca o wszystkim, co nas otacza. Z ciętą ripostą, nie bojąca się krytyki, twardo oceniająca rzeczywistość  Młoda Dojrzała Kobieta, której blog wciąga niczym najlepsza opowieść. Humor i przymrużenie oka sprawia, że sięga się coraz głębiej i głębiej w archiwum... A jeśli jeszcze się doszuka jego poprzedniej wersji na onecie, to już udany wieczór z dobrą lekturą gwarantowany. 


Blog Pary. Idealnie gotującej Razem Pary trzeba dodać. Blog dający Pary. I zapierający dech w piersiach. Wyróżniający się oryginalnym i niebanalnym stylem i stylizacją. Przemyślany od A do Z. Z odpowiednią dawką humoru, smaczku i ...tego czegoś co sprawia, że nie odrywam się od monitora, póki nie dojdę w postach do miejsca, gdzie skończyłam poprzednio... Jak dla mnie jeden z najlepszych blogów kulinarnych w sieci. 


Było ich trzy. Zostały dwie. I nadal dają czadu. Sprawiły, że częściej patrzę na to co jem i jak jem. I "odsysam" z tłuszczu moje potrawy. No i te obłędne zdjęcia i styl. Eh...Ślinka sama cieknie. 



Męskie spojrzenie na kuchnię. Prosto, smacznie i z klasą. W sensie stylu bloga, bo niekoniecznie w kwestii potraw. Te z najwyższej półeczki. I jeszcze jedno - uwierzcie mi - ten Facet robi najlepsze czerwone mięsko na świecie... . Próbowałam, wiem co mówię...


Kolejna dawka humoru i lektury w najwyższym wydaniu. Opowieści "z krypty" przy których płacze się ze śmiechu, perypetie Miłosne i niebanalna miłość do czekolady... Kobieta pisząca o wszystkim co ją otacza, dotyka i podnieca...Komentująca nasz świat przez czerwone, ba! czekoladowe okulary. I ten styl ! Uwaga ! Można się uzależnić ! Jak to od Czekolady... :)


Dla mnie ciągła inspiracja. Kulinarna. I Znawczynie najlepszego ciasta kruchego  i krucho drożdżowego. Sprawiają, że mam za mało czasu, by zrealizować marzenia. No i te ich tarty...poezja... Bo zapomniałam dodać, że ich też jest dwie. I to z dwóch stron Polski. Ale taki rozstrzał tylko wpływa na to, że na ich blogu znajdziemy wszystko co smaczne...Ślinotok gwarantowany. 



Domi znaczy domowo. Domi znaczy z pasją. Domi znaczy dla pasji. Domi znaczy śliczne zdjęcia. Domi znaczy codziennie coś pysznego. Domi znaczy inspiracja. Co tu dużo mówić. Domi znaczy dobrze zjeść... . Albo chociaż pooglądać, a uwierzcie mi - jest co ;) I nie tylko ja tak sądzę...Sprawdźcie ilość wejść. To najlepsza rekomendacja. 


Taaa i znów Północ za hakiem... Ale, cóż zrobię, że pisząc posta czytałam ostatnie posty innych? ...To jeszcze raz wszystkiego najlepszego Kochani Blogerzy :) Dobranoc. 


30 sierpnia 2012

Chutney śliwkowy z czerwonym winem - nowość w mej kuchni - smaczności na zimę cd

CHUTNEY ŚLIWKOWY

 z czerwonym winem



Na moim osiedlu jest mnóstwo posadzonych drzewek owocowych. Pięknie kwitną wiosną, więc są jego zdecydowaną ozdobą. Jednak późnym latem i jesienią serce ściska się, jak się widzi, ile marnuje się owoców. Mirabelki i śliwki zaścielają trawniki i tylko żywią ptaszki lub sporadycznie zbierają je Dzieciaki i się nimi rzucają. W tym roku postanowiliśmy z Moją Rodzinką, choć troszkę owoców uratować. I tak spadły nam z "nieba" śliwki węgierki. Wszyscy dzielnie zrywaliśmy owoce. Wyszło jakieś 2 kg. Mój Mąż uwielbia śliwki. Hm...kompoty na zimę? Trochę mało tych śliwek...To może chutney? Gdzieś czytałam, że świetny do kanapek. W zeszłym roku zostałam obdarowana chutney'em pomidorowym przez Moją Mamusię. Pomysł i smak bardzo mi się spodobał. Jednak tamten specjał był z jabłkami, a na nie uczulony jest Mój Luby... I zaczęło się szperanie. Zadowolona wyszperałam kilka przepisów. I już miałam postawić na ten znaleziony na Wielkim Żarciu, gdy przy wkładaniu składników okazało się, że nie mam już w domu rodzynek... . No tak. Generalnie północ za hakiem, a ja sama z Dzieckiem w domku. No to z powrotem nura w necik. I tak ostatecznie natchniona jeszcze przepisem Matki Wariatki i Malwiny z Filozofii Smaku stworzyłam własną wersję Chutney'a Śliwkowego. Efekt ? Pychotka. Może nieco za rzadki, ale miałam już wrzucone do garnka 1,5 kg śliwek i zasypane cukrem, więc nie zmieniałam proporcji z pierwszego przepisu. Jedynie, jak dla mnie cebulka jest trochę za bardzo chrupka, więc ją następnym razem uduszę wcześniej w odrobinie wina :) Mężusiowi smakował bardzo sam na chleb. Mnie z wędzonym boczkiem - myślę, że do pysznego pieczonego mięska będzie, jak znalazł. Polecam :) Ja mam zamiar zrobić jeszcze kilka słoiczków... :)


25 sierpnia 2012

Suszone pomidorki znów..z kaparami...

SUSZONE POMIDORY 

W OLIWIE Z OLIWEK Z KAPARAMI




Mówiłam, że mnie poniosło ;) Ale, jak szaleć, to szaleć. Pomidory suszone z kaparami kupiłam kiedyś z Lidla.. Bardzo mi smakowały. Postanowiłam zrobić sobie ich domową wersję. I tak razem z suszonymi pomidorkami z bazylią i oregano oraz takowymi z rozmarynem, na półeczce mojej spiżarni stanęły te. Robiłam je podobnie do tych z bazylią i oregano z przepisu Olgi Smile, ale zmodyfikowałam go nieco dostosowując do swojego i Rodzinki podniebienia. Niestety do tych słoiczków też trafiły lekko przysmolone, więc ich kolejna partia na pewno już niedługo zamieszka w piekarniku. Poza tym, jak już pisałam, z LIM najsmaczniejsze są pomidorki suszone, a na nie sezon właśnie się rozpoczął :)

23 sierpnia 2012

Suszone pomidory z rozmarynem w oliwie..

SUSZONE POMIDORY 

W OLIWIE Z OLIWEK Z ROZMARYNEM





Poniosło mnie :) W zeszłym roku tak nam zasmakowały suszone pomidory w oliwie z bazylią i oregano, że zaczęłam kombinować w tym roku z nowymi smakami. To jeden z moich tegorocznych eksperymentów. Generalnie pierwsza partia suszenia była w tym roku ekstremalna. 
Zadowoleni z Mężusiem otworzyliśmy "suszarnie" na balkonie. Piękne słońce, po 30 stopni w cieniu... Jakież było nasze zdziwienie, gdy zamiast się suszyć...pomidorki zaczęły obrastać... . Zamiast spokojnego podsuszania w piekarniku, rozpoczęłam suszenie na akord - przyznaję się, trochę je przysmoliłam.Oczywiście nie wszystkie, ale kilka. Przegapiłam moment czuwając w nocy i nie są takie piękne, jak zeszłoroczne... Dlatego na pewno zrobię i w tym roku drugą partię z każdego smaku:) 
Te robiłam z pomidorków daktylowych, ale najbardziej polecam robić suszone pomidory z mięsistych podłużnych lim. Są najlepsze do suszenia. I koniecznie należy je dobrze wydrążyć i rozpłaszczać. Zdecydowanie szybciej się suszą w ten sposób. 
Poprzednie pomidory zrobiłam z przepisu Olgi Smile.W tym roku robiłam pomidorki podobnie, ale bazując już na swoim zeszłorocznym doświadczeniu, dostosowałam przepis do naszych gustów smakowych.

21 sierpnia 2012

Pomidory w galarecie do słoiczka...czyli smak lata w zimie;)

POMIDORY W GALARECIE 

DO SŁOICZKÓW NA ZIMĘ




Obiecałam - słowa dotrzymuję. Dzisiaj przepis nieco bardziej pracochłonny niż  wczorajszy, czyli pomidory w sosie własnym, ale zdecydowanie bardziej wypasiony ;) Przez wiele lat przepis był ukrywany w głębokiej tajemnicy przez moją Ciocię Rysię. Pomidory w galarecie, różowa sałatka i grzybki na ciepło były hitem Jej zimowych imienin. Jako Dzieci czekaliśmy z utęsknieniem na te rarytasy. Po pewnym czasie przepis wreszcie wyprosiła Moja Mama i od tej pory zagościły i w naszej domowej Spiżarni. Podobnie, jak pomidory w sosie własnym, można je zastosować do wielu dań, jednak, jak dla mnie, najpiękniej prezentują się w miseczce podawanej do chleba lub kanapek, jako specjalny dodatek w środku zimy. Smak mają rewelacyjny - na kanapce, obok pomidora, musi obowiązkowo znaleźć się odrobina galaretki. Smak polubił też mój Mąż, dlatego w tym roku, już wiem, że na pewno zrobimy jeszcze jedną partię :) Te Wam prezentowane są pomidorkami daktylowymi, ale sprawdzają się także   podłużne Limy - choć pamiętam, że Ciocia tak zamykała w słoiczku Malinówki. Więc nic tylko zaciągać rękawy i do dzieła :) 

20 sierpnia 2012

Pomidory w sosie własnym z własnej spiżarni

POMIDORY W SOSIE WŁASNYM 

DO SŁOICZKA NA ZIMĘ





Rozpoczynamy Tydzień ze Spiżarnią w Tle. Przez cały czas jego trwania będę Was raczyć przepisami na sprawdzone i pyszne przetwory. Zaczynamy od POMIDORÓW :)
Ten przepis jest w mojej Rodzinie od bardzo dawna. Banalnie prosty. A w zimie smak pomidora na kanapce nieoceniony. Nie lubię kupować wtedy pomidorów w markecie - jałowe, wodniste i zupełnie nie pachnące. Za to uwielbiam otwierać w tym czasie taki słoiczek. Zapach lata gwarantowany. I ten smak! Pomidory świetnie nadają się same na kanapkę, rewelacyjnie smakują w twarożku, a zupa pomidorowa na nich - poezja. Do tego typu pomidorków możemy wykorzystać każde, ale najlepsze są limy, bawole serca lub koktajlowe - np. daktylowe. Ja własnie takie zakupiłam na samym początku lata za wtedy rewelacyjną cenę 2,5 zł za kilo. W zeszłym roku zabrakło ich na półeczkach mojej spiżarni i żałowałam ogromnie. Bo widząc, jak mój Smyk zajadał kanapkę z takim pomidorkiem w styczniu (wykopałam jakiś słoiczek sprzed dwóch lat), nie mogłam odżałować, że nie będę mogła raczyć go takimi rarytasami długo. W tym roku nie popełnię tego błędu - już niebawem szykuję się do kolejnej porcji wekowania - tym razem LIM :) 


18 sierpnia 2012

Francuska inspiracja - tarta prowansalska

PROWANSALSKA TARTA 

Z CUKINIĄ ,KURCZAKIEM, POMIDORKAMI KOKTAJLOWYMI 

I KOZIM SEREM




Wytrwali Obserwatorzy mojego bloga wiedzą, że rzadko robię tarty. Nie dlatego, że ich nie lubię. Przeciwnie. Lecz do tej pory odstraszało mnie ciasto kruche. Jakoś tak nie mogłam się z nim uporać. Na początku zwykle za długo je wyrabiałam. Potem po prostu na szukanie szybkiego przepisu schodziło mi tyle czasu, że rezygnowałam. Ta tarta jest w stu procentach MOJA. Nie chciało mi się szukać przepisu na ciasto. Zaufałam swojej intuicji i wiedzy przekazanej mi przez Moją Mamusię. I wyszła. Pyszna, krucha. Inspirowana francuską kuchnią - miała pachnieć ziołami prowansalskimi, mieć kremowy posmak kurczaka i delikatność cukinii. I ten smak koziego sera... Niebo w gębie. Do tego jest tak dobra, że wpisuję ją na listę dań "dla Gości" czyli popisowych. I pomyśleć, że wystarczy się tylko odważyć, by wyczarować coś pysznego... . 

17 sierpnia 2012

Klasyka sałatek - Camprese w wersji mini

SAŁATKA CAMPRESE 

W WERSJI MINI



Klasyka gatunku. Robię ją tak często, że aż nie wiem dlaczego do tej pory nie dodałam jej na blogu. Jakoś wydawała mi się tak naturalna, prosta i za razem znana, że nigdy nie zrobiłam jej zdjęcia. A ją uwielbiam. Robię czasami taką jej popularną wersję z plastrami mozzarelli i pomidorów, jednak ta wersja MINI, najczęściej króluje na moim stole. Odkąd odkryłam mozzarelle w małych kuleczkach... . Serwowana Gościom na takich sałatowych talerzach zawsze robi wrażenie. W zimie, gdy brak świeżej bazylii, zastępuję ją suszoną. Do tego lampka białego wina i prawie jesteśmy we Włoszech...


Składniki na około 4-5 porcji:
  • opakowanie małych kuleczek mozzarelli
  • kilkanaście pomidorków koktajlowych
  • kilkanaście listków świeżej bazylii ewentualnie 2-3 łyżki suszonej
  • oliwa z oliwek
  • pieprz
  • sól
  • liście sałaty

Kuleczki odsączyć z zalewy; pomidorki, listki bazylii i sałatę umyć.  Pomidorki i mozzarellki przekroić na pół i wrzucić do miseczki. Jeśli mamy pomidorki daktylowe, można podzielić je na 3 części. Wymieszać ze sobą - ja robię to "po francusku - łapą" ;) Na talerzykach rozłożyć liście sałaty. Na każdy nałożyć pomidorki z mozzarellkami. Bazylię porwać w palcach i poukładać na mieszance. Każdą delikatnie posolić i popieprzyć oraz obficie skropić - polać oliwą. Smaczności :))


12 sierpnia 2012

Prowansalskie Zapiekanki Pyśka - osobisty akcent na koniec tygodnia

PROWANSALSKIE 

ZAPIEKANKI PYŚKA 



U mnie w Krakowie przed chwilką przeszedł mega deszcz...Iście wiosenna pogoda - zaledwie 15 stopni i z przerwami raz słońce, raz deszcz... . Malec śpi...Tylko Lubego brak przy boczku, ale czasem i takie "samotne" niedziele się zdarzają. Na gazie syczy rosół - klasyczny wołowo-drobiowy...Ale dzisiaj, na zakończenie Zapiekankowego Tygodnia na moim blogu, zapraszam Was na zapiekanki, które zawsze się sprawdzają. I na rodzinne śniadanie, i na imprezie, gdy zabrakło nam jedzenia, i na kolację o północy we dwoje :) Przepis nie jest mój. Takie zapiekanki robiła Moja Najlepsza Przyjaciółka od czasów licealnych i zarazem Współlokatorka w czasie studiów. Bynajmniej nie mają z Prowansją nic wspólnego. Nazwałam je tak, gdyż całą tajemnicą ich smaku jest krem z gorczycy z miodem, cebulka i właśnie zioła prowansalskie ukryte pod wędlinką. Zapiekankami tymi zajadałyśmy się z Pyśkiem często leniwym rankiem, gdy ledwo udało nam się zwlec z łóżka... "Kawa z Rana jak śmietana " i Zapiekanki Pyśka otwierały niejeden cudowny dzień. Nasza Przyjaźń nie przetrwała jednak aż tak próby czasu, jakbyśmy sobie pewnie tego życzyły. Cóż...Każdy ma swoją ścieżkę, którą podąża... . Być może nasze drogi, kiedyś znów się złączą,bo obie się zmieniłyśmy... Póki co zapiekanki te goszczą nadal często na mym stole. Zajada się nimi i Mój Mąż, i teraz mój Szkrab:) A ja, z każdym chrupiącym gryzem pomiędzy łykami porannej kawy , wspominam wszystkie milutkie i ważne dla mnie chwile, które razem przeżyłyśmy... Dzisiaj Pyśkowi za nie publicznie jeszcze raz bardzo dziękuję :) 

11 sierpnia 2012

Bajka o cannelloni, szpinaku i włoskim smaku

CANNELLONI 

ZE SZPINAKIEM I SERKIEM WŁOSKIM 

POD BESZAMELEM




Opowiem Wam bajkę...
W pewnym mieście znanym wszystkim małym i dużym Milusińskim, gdzie Smok zionie ogniem, a gołębie zawładnęły Rynkiem i Miastem, w ogromnej hali pełnej śpieszących się ludzi i tych leniwie przechadzających się alejkami, na półeczce stało sobie Cannelloni... . Razem z innymi makaroniastymi koleżkami toczyło właśnie zażartą dyskusję nad wyższością włoskiej kuchni nad innymi, gdy zostało porwane przez Jedną Zabieganą Panią Domu, w biegu do kasy... . Cannelloni spojrzało z radością w oczy nowej Właścicielki i aż podskoczyło w koszyku, gdy usłyszało, że zostanie nafaszerowane po włosku. Pełne najpiękniejszych wizji kulinarnych dało się zamknąć w szafce pełnej innych makaronów i dodatków i czekało... . Czekało i czekało... Nowa Właścicielka raz po raz wyjmowała coś z szafki... Cannelloni serce rosło za każdym razem, gdy wpadało w ręce swej Pani, ale z ogromnym zawodem lądowało tylko w innym jej miejscu... . "O ja biedne! " myślało "I cóż mi przyszło z tej radości i obietnic...". Koledzy Świderki i Kolanka, kolorowe Penne i długie Spaghetti, nawet wschodni kolega Makaron Chiński na próżno pocieszali zrozpaczone Cannelloni i dzielnie kibicowali, a nawet ukrywali się za Nim, by pomóc mu nieco, ale tylko odchodzili jeden po drugim, by zostać przetworzone na pyszności. Kiedy prawie wszyscy odeszli, a Cannelloni zupełnie straciło nadzieję...otwarła się szafka... . Ale cóż to? Nowa stara Właścicielka zaczęła raz po raz odsuwać inne makarony, aż wreszcie rzekła z radością :"Tu jesteś! " Cannelloni spojrzało na nią zdziwione i jednocześnie oślepione światłem. Stanęło obok patelni. Pojedyncze rureczki przeciskały się, by znaleźć się bliżej : "Czym nas nafaszeruje? No czym ???? Powiedz! Ty lepiej widzisz! "..."Nie no żartujesz...czym??? SZPINAKIEM??? A gdzie włoskie sosy?A gdzie sos pomidorowy? " Uduszony szpinak zerknął z ukosa na Cannelloni i mruknął : " A co Ty myślisz Kolego, że tylko Ty się wyczekałeś na swoją kolej? Mnie też już łodygi się ususzyły, zanim Pani mnie w lodówce znalazła. Nie wymądrzaj się. Włoski smak to nie tylko pomidory..." 
Za moment Nadeszła Właścicielka z Serkiem Typu Włoskiego w ręce... Ser dzielnie wyprężył pierś, mrugnął do Rurek i dzielnie zaczął się siłować i ćwiczyć zapasy ze Szpinakiem. Gdy stali się jednością, Właścicielka złapała rureczki i każdą nafaszerowała farszem... .Ułożone obok siebie, w  żaroodpornym naczyniu, uśmiechały się radośnie... .Nagle przykryła je biała puszysta kołderka..."A to co??" "Ciiiii..." zasyczał Beszamel..."Śpijcie już..." Jeszcze tylko ser i nasze małe Zapomniane Cannelloni zobaczyło upragnione drzwiczki piekarnika... "I jak tam? " zapytał Szpinak z ich wnętrza "Tęsknicie za sosem pomidorowym? " Cannelloni mruknęło coś niezrozumiale... " A co mi tam, że pod beszamelem...francuska nuta w włoskim stylu..." pomyślało rozkosznie rozpływając się w przyjemnym gorącu... . 
W każdej bajce jest iskra prawdy... Zbieżność osób i sytuacji jest zupełnie przypadkowa...;) Smacznego ! 

10 sierpnia 2012

Spagethii inaczej czyli Tort Makaronowy I WSPÓLNE GOTOWANIE

TRÓJKOLOROWY TORT MAKARONOWY


Dzisiaj zapraszam Was na Spaghetti Inaczej. Cudo, które Wam prezentuję, jest Moją Wariacją  stworzoną specjalnie na Wspólne Gotowanie Z Nagrodą w Tle organizowaną przez Violę z bloga Fun&Taste. Gdy ujrzałam jej zaproszenie i temat przewodni : SPAGHETTI , od razu wiedziałam, że wezmę w nim udział. Pomysł na Tort wpadł mi do głowy przy myciu naczyń ;) Jedyny problem, jaki zaprzątał mi głowę, to czym złączyć makaron. Początkowo myślałam o sosie serowym, jednak bałam się, że dopiero po zastygnięciu będzie on trzymał tort w kupie. Jajka? Hm...W zapiekankach ziemniaczanych się sprawdzają. Na wszelki wypadek poszukałam inspiracji. I odnalazłam je na blogu burczymiwbrzuchu. Dziewczyny również wpadły kiedyś na pomysł makaronowego tortu z udziałem spaghetti. Z ich doświadczenia zaczerpnęłam więc pomysł na dodanie do niego masła, sera i jajek - i potwierdziłam swój pierwotny. Jednak cała reszta tortu- jego kształt, smak, kolor i forma -  jest w 100% moim pomysłem :) Jak widać na fotorelacji poniżej przepisu, torcik kroi się świetnie :) Myślę, że może zaskoczyć zarówno domowników, jak i Gości :) 

9 sierpnia 2012

Zapiekanka z Ziemniaczków inaczej

ZAPIEKANKA 

Z ZIEMNIAKÓW, KIEŁBASY, CUKINII,

PORA I MARCHEWKI 




Chyba każdy Polak zna klasyczną zapiekankę z ziemniaków :) Mi nieco rzadziej ostatnio, stąd chyba brak przepisu na blogu - nadrobimy niebawem ;) - wychodzi ją robić. Zapiekanka, którą Wam prezentuję, jest moją fantazją na temat klasyki. Uwielbiam wszelkie zapiekanki, zwłaszcza warzywno - mięsne, więc często kombinuję z tego co mam w lodówce nowe ich smaki. Ta zapiekanka przypadła całej Naszej Rodzince szczególnie do gustu, stąd zamieszam przepisik na nią na blogu i dla siebie - by nie zapomnieć - i dla Was, jako inspirację na szybki, smaczny i tani obiadek :) Jeśli zachowamy kolejność działań, danie łącznie z posprzątaniem po  robocie, na naszym stole zagości w ciągu 40 minut ;)  Polecam gorąco. 

8 sierpnia 2012

Lasagne 3 barw w wersji pseudo light

LASAGNE 3 BARW

ZE SZPINAKIEM I INDYKIEM 




Kto powiedział, że lasagne musi być wysoka? Tak, tak - wiem - klasyka kuchni włoskiej zakłada jej odpowiednią wysokość i ścisłość. Ale jeśli przyświeca nam cel, w postaci wykorzystania "resztek" z lodówki to myślę, że możemy się pokusić o taką niziutką jej wersję. I do tego trójkolorową :) W końcu bycie "eko" jest w modzie;) 
Dzięki tej lasagne na dobre odczarowałam sos beszamelowy. Sięgnęłam do klasyki polskiej ;) Wzięłam z półki Kuchnię Polską Marzeny Wasilewskiej i odnalazłam przepis. Okazał się prosty, jasny i do tego bez utrudniających mi zawsze życie miar wagowych. Jeśli pamiętacie moje przeboje z sosem beszamelowym przy ostatniej lasagne z mięsa mielonego czy zapiekanki makaronowej z szynką i sosem beszamelowym właśnie, możecie wyobrazić sobie moją radość, gdy sos wyszedł mi za pierwszym podejściem :D Wprawdzie wyszedł nieco za gęsty, ale do gotowego, dodałam odrobinę mąki ziemniaczanej rozrobionej w 1/3 szklanki zimnego mleka - i mieszając zagotowałam. Wyszło mu to tylko na dobre, bo nadało lekkości :) Tym bardziej, więc szalałam z radości :) Lasagne, mimo, że niziutka, bo miałam tylko resztę paczki płatów makaronowych, wyszła pyszna i zniknęła w całości jednego dnia, co dla mnie jest najlepszą zawsze recenzją :) Dodatkowo indycze mięso mielone, lekkość sosu beszamel i szpinak sprawiły, że okazała się lasagne w wersji light - no...pseudo light, ale jak tu odmówić sobie parmezanu ? ;)


Składniki:
  • 9 płatów do lasagne - mnie wchodziło po 3 na warstwę - ale trzeba dostosować ilość do swojego naczynia żaroodpornego
  • opakowanie - około 100g - startego parmezanu lub sera corregio

sos beszamelowy z moją modyfikacją :
  • 200 ml mleka  lub chudej słodkiej śmietanki + 1/3 szklanki mleka
  • 2 łyżki masła
  • 1,5 łyżki mąki - ja okazało się wsypałam nieco więcej
  • sól
  • cukier
  • biały pieprz - ja dałam czarny
  • gałka muszkatołowa 
  • łyżeczka mąki ziemniaczanej
sos pomidorowy:

  • 200g indyczego mięsa mielonego 
  • 200 ml pomidorów z bazylią firmy Amway - świetna baza do sosów - dostałam od mojej Mamusi i szczerze polecam - ale zamiennie mogą być krojone pomidory z puszki i kilka gałązek bazylii :)
  • łyżeczka cukru
  • odrobina octu winnego
  • sól
  • pieprz
  • ewentualnie oregano w proszku
  • oliwa z oliwek
  • cebulka mała
szpinak:
  • pęczek świeżego szpinaku 
  • 3-4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oliwy
  • pieprz
  • sól

Najpierw przygotowujemy farsz szpinakowy. Świeży szpinak dokładnie płuczemy pod bieżącą wodą i odrywamy same listki. Czosnek przeciskamy przez praskę i wrzucamy na rozgrzaną oliwę. Po minucie dorzucamy opłukane listki i mieszając czekamy, aż stracą swoją objętość. Dodajemy gałkę muszkatołową, sól i pieprz, mieszamy, podgrzewamy jeszcze chwilkę, po czym wyłączamy i przykrywamy. 
Zabieramy się za sos pomidorowy. Cebulę kroimy w małą kosteczkę. Rozgrzewamy oliwę i szklimy ją na średnim ogniu. Dorzucamy mięso mielone i smażymy razem, do momentu złapania się mięsa - zniknięcie surowizny. Wtedy dorzucamy pomidory, przyprawy, ocet winny i cukier. Mieszamy razem. Podgrzewamy około 5-7 minut i wyłączamy. 
Zabieramy się za sos beszamelowy. W rondelku roztapiamy masło, wsypujemy mąkę i podsmażamy 2-3 minuty (nie wolno dopuścić, by mąka się przyrumieniła). Wlewamy wolno mleko, doprowadzamy do wrzenia i ubijając trzepaczką, gotujemy na niewielkim ogniu 5 minut. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem, gałką muszkatołową oraz szczyptą cukru. Zdejmujemy garnek z ognia. W 1/3 szklanki ZIMNEGO mleka dokładnie rozpuszczamy łyżeczkę mąki ziemniaczanej. Wstawiamy sos na gaz, wlewamy wolno mieszankę, nadal ubijając trzepaczką, doprowadzamy do wrzenia. Próbujemy i ewentualnie doprawiamy przyprawami do smaku. Ściągamy z gazu. 


Szerokie i płaskie naczynie żaroodporne polewamy i smarujemy odrobiną sosu beszamelowego. Na nim układamy 3 płaty makaronowe. Na nie wylewamy około 3/4 sosu pomidorowego. Posypujemy go łyżeczką parmezanu i nakładamy kolejne 3 płaty lasagne. Lekko dociskamy. Te polewamy odrobiną beszamela i równomiernie nakładamy szpinak.  Skrapiamy go dosłownie beszamelem i na niego wykładamy kolejne płaty lasagne - dociskamy. Następnie nakładamy resztę sosu pomidorowego, resztę sosu beszamelowego i posypujemy całość pozostałym parmezanem. Wstawiamy do piekarnika nastawionego na 200'c i zapiekamy około 25 minut. Smaczności !! 




5 sierpnia 2012

Muffinki pieguskowe na jogurcie greckim - pożegnanie z Muffinkowym Tygodniem i Akcją Muffinkowo 2012

MUFFINKI PIEGUSKOWE 

NA JOGURCIE GRECKIM



Moja Kochana Siostrzyczka piecze pyszne muffiny. Wychodzą jej zawsze piękne, równe i super wyrośnięte. Ostatnio zdradziła mi, że zawsze dodaje 2-3 łyżki greckiego jogurtu lub jogurtu typu bałkańskiego i mleko. Zachwyciłam się tym pomysłem i wczoraj upiekłam moją własną wersję muffinek na takim jogurcie. Oczywiście z własną wariacją. Okazją okazał się rodzinny grill. Muffinki wyrosły prześliczne, okazały się wilgotne i puszyste. Synek żądał jeszcze gorących, a zimne zajadał z Kuzynką z wypiekami na twarzy. Starszym Milusińskim też muffinki przypadły do gustu, więc z pewnością zagoszczą jeszcze na moim stole. Podobnie, jak bałkański jogurt w innych muffinkowych wariacjach :) Muffinki Pieguskowe są moją ostatnią propozycją do Akcji Domi w Kuchni - Muffinkowo 2012. Akcję uważam za udaną ;)


Składniki na 12-13 muffin:

składniki suche:
  • 2 szklanki mąki tortowej
  •  niepełna szklanka cukru 
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • łyżeczka sody oczyszczonej
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
składniki mokre:
  • kubeczek jogurtu naturalnego - 150 ml
  • 2 kopiate łyżki jogurtu bałkańskiego lub greckiego
  • pół kubeczka oleju rzepakowego - ok. 75 ml
  • 2 jajka
  • odrobina mleka, jeśli ciasto jest zbyt gęste
dodatkowo:
  • pół opakowania płatków czekoladowych (ok. 40g)

W jednej misce wymieszać suche składniki - mąkę wcześniej przesiać.  W drugiej misce roztrzepać jajka widelcem, dodać jogurty i olej - dokładnie wymieszać.  Do suchych składników wlać mokre, zamieszać dwa razy, wsypać płatki czekoladowe i wymieszać dokładnie, jednak tylko do połączenia się składników. Nakładać do form muffinkowych około 1,5 - 2 łyżki ciasta. Wstawić do piekarnika nagrzanego na 190'c i piec około 20 minut. Po 5 minutach temperaturę można zmniejszyć do 175'c. Przed wyjęciem dobrze jest zrobić test patyczkowy. Upieczone muffinki pozostawić 5-10 minut w formach, po czym wystudzić na kratce. Smaczności :) 


2 sierpnia 2012

Bananowe muffinki z wiórkami kokosowymi - coś na ząb :)

BANANOWE MUFFINKI  

Z WIÓRKAMI KOKOSOWYMI


Muffinki te zostały zrobione na Święta Wielkanocne - do koszyczka :) Wykorzystałam wtedy formy na jajeczka :) Stąd zdjęcia poniżej. Jednak są to pyszne i naprawdę bananowe muffinki - chyba jedne z najlepszych, jakie jadłam. Wtedy nie udało mi się wyrobić w czasie, by dodać na bloga, ale Akcja Muffinkowo, jest chyba równie dobrą okazją :) Polecam gorąco. Przepis pochodzi z książki Babeczki słodkie i pikantne Wydawnictwa Weltbild. 

1 sierpnia 2012

Muffinkowe szaleństwo trwa - Owsiane muffinki z bananami i czekoladą

OWSIANE MUFFINKI 

Z BANANAMI I CZEKOLADĄ



Jak szaleństwo to szaleństwo. Kiedyś miałam straszną ochotę na muffinki. Wytrwali fani mojego bloga wiedzą, że jak mam ochotę to i północ mi nie straszna. Jednak tym razem ochota przyszła w południe. Były banany i czekolada - hmm...Może Muffinki z bananami i gorzką czekoladą ? Ale ja chcę czegoś innego. Zaczęłam przeglądać wszystkie przepisy na muffinki w domu. Tego brak, tego nie mam...Cholera. A co ja muffinek zrobić nie umiem ??? I zabrałam się do kolejnych kulinarnych rewolucji... . Zainspirowana przepisami stworzyłam takie oto cudo, które Wam prezentuję :) Niestety moje płatki owsiane chyba były lekko solone, bo muffinki wyszły nieco słonawe w smaku, ale mnie to nie przeszkadzało. Nieco przeszkadzało memu Lubemu, ale myślę, że gdyby dodać więcej cukru (z doświadczenia wiem, że to działa) smak byłby wyraźnie słodki. Jaka wersja bardziej Wam pasuje wybierzcie sami. Muffinki idealnie pasują na drugie śniadanko do kawki czy herbatki. To moja kolejna propozycja do Muffinkowej Akcji Domi :) 



Składniki na 12 muffin:
  • 1/3 szklanki płatków owsianych - u mnie błyskawiczne
  • 3/4 szklanki maślanki
  • 1/2 szklanki oleju słonecznikowego
  • 1 jajo
  • 1/2 szklanki cukru - teraz myślę, że powinno być standardowe 3/4 szklanki
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 1/2 szklanki mąki tortowej przesianej
  • 1 banan
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady





Płatki owsiane zmieszać z maślanką i zostawić do czasu, aż namokną. Połamać tabliczkę czekolady na małe kawałki. Mąkę, cukier, sodę, proszek zmieszać w jednej misce. Pokroić banana na plastry, a każdy plasterek na 4 cząstki.
Jajko rozbełtać, dodać do niego płatków z maślanką, olej i ostrożnie dokładnie wszystko wymieszać. Do mokrych składników dodać suche i wymieszać tylko do połączenia się w całość ciasta. Wrzucić banana i 3/4 czekolady i zamieszać delikatnie. Nakładać do form muffinkowych po 1- 1,5 łyżki ciasta, a następnie wierzch każdej muffinki posypać jeszcze czekoladą. Piec w temperaturze 180'c na środkowym poziomie piekarnika około 25 minut - dobrze jest zrobić test patyczkowy. Upieczone muffinki odstawić w formach na 5-10 minut, aby ciasto odpoczęło, a następnie studzić na kratce. Smaczności !!! 




Muffinki ze słonymi precelkami - ozdoba każdego przyjęcia :)

MUFFINKI ZE SŁONYMI PRECELKAMI




Muffinki te powstały bardzo dawno temu. Zdjęcia wyszły śliczne, jednak dopiero dzisiaj, z racji Akcji Muffinkowo, ujrzą światło dzienne. Przepis pochodzi z książeczki Babeczki słodkie i pikantne wydawnictwa Weltbild. Odkąd je ujrzałam kusiły mnie ciągle. Intrygowało mnie połączenie słonych precelków i czekolady. W książeczce ujęte są one w dziale Muffinki na przyjęcia. Uważam, że to niezwykle trafna klasyfikacja. Muffinki zaskakują smakiem to raz. Dwa sprawdzają się zarówno w wersji do piwka, wina, jak i do soczku. Trzy - niestety po kilku dniach   paluszki stają się wilgotne i muffinki tracą swój niepowtarzalny charakter - chrupkość ozdób w połączeniu z delikatnością smaku. Wniosek - są to muffinki do szybkiej konsumpcji, więc idealnie imprezowe :) Dzisiaj przepisik specjalnie dla Domi (pamiętałam o obietnicy ;) ) i do jej cudownej akcji. 


Składniki na 14 sztuk:
  • 150g słonych mini precelków
  • 250g mąki
  • 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1 jajko
  • 125g cukru
  • 80 ml oleju roślinnego - u mnie słonecznikowy
  • 1 torebka cukru waniliowego
  • 300g maślanki
  • ok. 30 słonych paluszków i biała (u mnie czarna ;) ) kuwertura do dekoracji
  • 14 papierowych foremek do ciasta

1. Piekarnik nagrzać do temperatury 180'c. Papierowe foremki włożyć do zagłębień w blasze do muffinek - ja piekłam standardowo w silikonowych foremkach bez papilotek - bezpośrednio wkładając ciasto. 

2. Miniprecelki przepołowić i wymieszać z mąką, proszkiem do pieczenia oraz sodą. Jajko rozbełtać, dodać cukier, olej, cukier waniliowy i maślankę i ostrożnie wymieszać. Dodać mąkę, mieszać tak długo, aż powstanie gładkie ciasto.

3. Ciasto wyłożyć do papierowych foremek i piec około 20-25 minut na środkowym poziomie nagrzanego piekarnika. Upieczone muffinki wyjąć z piekarnika i odstawić na 5 minut, aby ciasto odpoczęło. Muffinki podawać ozdobione słonymi paluszkami i kuwerturą. Smaczności!!! :)






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...