Szukaj w blogu

Google Website Translator Gadget

29 lutego 2012

Urodzinowe przystawki cz. 2 - szparagi w szynce :>

ZROLOWANE SZPARAGI



Najprostsza przystawka pod słońcem. Robi się kilkanaście minut. Wystarczy słoiczek szparag, szynka i majonez. Ewentualnie szczypior do przewiązania, ale ja nie miałam akurat pod ręką. Pyszne, proste i stosunkowo tanie. I nawet mojemu Szkrabowi bardzo smakuje :) Świetny sposób na niezapowiedzianych gości. Polecam gorąco :) 

Składniki:
  • słoiczek białych szparag
  • 10-12 plasterków dobrej szynki - mogą być dość duże, ale jeśli będą mniejsze, to wyjdzie Wam więcej przystawek
  • majonez
  • opcjonalnie szczypior

Każdy plasterek szynki smarujemy grubo majonezem. Na nim układamy z boku od 1 do 3-4 szparag - w zależności od wielkości szparag i plasterków szynki. Rolujemy. Ewentualnie każdą roladkę przewiązujemy szczypiorkiem. Układamy na półmisku i gotowe :) Smaczności !!


Urodzinowe przystawki cz. 1 - pasta avocado :>

PASTA AVOCADO 
Z BAZYLIĄ I KOLENDRĄ



Dzisiaj uraczę Was znów przystawkami. W niedzielne popołudnie odwiedzili mnie Przyjaciele z Małą Córeczką. Mama karmiąca, więc przystawki miały być w sam raz - nie za ostre, ale ze smakiem, no i pożywne. Miło było sobie przypomnieć przepisy z początku karmienia :) Taką pastę robiłam już kiedyś, ale tym razem lekko ją zmodyfikowałam, i wyszła zupełnie inna ;) Wystarczy dodać inne zioła i już smak zyskuje głębi. Szybka i smaczna. Doskonale smakuje z chlebkiem razowym lub ciemnym na zakwasie. 

Składniki:
  • 1 dojrzałe avocado
  • 1 pomidorek pokrojony w drobną kostkę
  • pół dużej cebuli drobno pokrojonej
  • 1 ząbek czosnku drobno posiekany i posolony
  • pół łyżeczki cukru
  • sól
  • pieprz
  • kilka - kilka naście kropel tabasco
  • 1-2 łyżki soku z cytryny
  • łyżka suszonej bazylii
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • łyżeczka ziaren kolendry zmiażdżonej w moździeżu

Avocado przepoławiamy na pół, wyciągamy pestkę (odważnym proponuję hodowlę ;) da się, choć roślinka wybredna), i wydrążamy łyżeczką miąż. Ugniatamy go z sokiem z cytryny i czosnkiem. Dodajemy resztę składników - mieszamy, próbujemy, ewentualnie doprawiamy i gotowe :) 
Smaczności !!! :)


28 lutego 2012

mus z łososia z suszonymi pomidorami

MUS Z ŁOSOSIA 
Z SUSZONYMI POMIDORAMI W AROMATYCZNEJ OLIWIE 
NA CIEŚCIE FRANCUSKIM




Czas odkryć Smaki Smakowiska :) Obiecałam, więc słowa dotrzymuję. Zaczynamy od przystawki. Przyznaję, że ten przepis jest naprawdę dobrze dopracowany. Przed Zimowiskiem był serwowany w różnych wersjach, aż osiągnął zamierzony efekt. Mój główny Degustator stanął na wysokości zadania - dziękuję Kochanie :) Mały Smyk też zajada się nimi z radością, więc to przystawka dla Małych i Dużych. I zaleta jest jeszcze jedna - robi się ją 20 minut ;) A smakuje zarówno na ciepło, jak i na zimno :) Serdecznie polecam. Nawet na własnych urodzinkach została przeze mnie zaserwowana, więc dołączam ją do akcji Zimowe Urodziny :)



Składniki na 12 -14 przystawek:

  • opakowanie świeżego ciasta francuskiego
  • 200 g łososia norweskiego w plastrach - wędzonego
  • naturalny serek homogenizowany 0% light
  • odrobina soku z cytryny
  • 1 jajko
  • pieprz
  • sól
  • ciut wody
  • natka pietruszki

Z ciasta francuskiego wykrawamy kółka mniej więcej średnicy kubka (ja używam formy do robienia pierogów - taka składana na pół ;) ). Wkładamy do sylikonowych form od muffinek – formułując, jakby małe babeczki - ważne by były silikonowe, gdyż ciasto francuskie wtedy jest wilgne i nie wysycha tak szybko. Nakłuwamy widelcem, smarujemy każdą jajkiem rozbełtanym z niewielką ilością wody, a następnie oliwą z pomidorów. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 190'c i pieczemy do lekkiego zrumienienia – około 10 -15 minut.

Łososia wraz z 3 łyżeczkami serka homo, odrobiną pieprzu, soli i sokiem z cytryny blenderujemy na gładką masę. Na upieczone ciasteczka francuskie nakładamy szprycą lub łyżeczką mus z łososia. Na każdym układamy plasterek (lub jeśli są małe cały) pomidorka suszonego i wtykami mały listek zielonej pietruszki.
Smaczności!!!




27 lutego 2012

Tort Urodzinowy czyli jak się dzisiaj będę rozpieszczać ;)

LEKKI PANTERKOWY 
TORT 
CZEKOLADOWY 



Dzisiaj się będę rozpieszczać. Mogę. Dziś jest Mój Dzień. Dlatego rano zrobiłam sobie pyszną gorącą kawę w pięknym urodzinowym kubeczku od Najlepszej Psiapsióły, który dostałam wczoraj. Teraz po ululaniu Maluszka jem śniadanie i delektuję się jej smakiem. I piszę tego pościka, bo mam prawo dzisiaj do lekkiego lenistwa. Dlatego też dzisiaj wieczorem mam jazdy, bo jazda autkiem też sprawia mi przyjemność. Goście odwiedzali mnie cały weekendzik - tworzyłam dla nich pyszności. Chyba smakowały, skoro z tortu, który Wam dzisiaj prezentuję nic nie zostało. Dlatego pewnie jeszcze dzisiaj z czystą przyjemnością stworzę jakieś urodzinowe muffinki, dla tych niezapowiedzianych, którzy lubią wpadać w dniu urodzin, bez zapowiedzi. I celowo słowo DZISIAJ powtarza się w tym poście tak często. Bo DZISIAJ i JA będą ważne. Egoistycznie. Bo warto raz w roku zrobić sobie prezent i być egoistką :) Kochani nie miejcie wtedy wyrzutów sumienia :) 
A tak poza tym chciałabym dzisiaj podziękować mojej Kochanej Mamusi za to, że mnie urodziła. Publicznie - przy wszystkich. Dziękuję Mamciu za ten trud, który sprawił, że jestem na świecie. Za ból i poświęcenie. I za to Kim jestem dzisiaj.  Kocham Cię bardzo. 
A teraz zapraszam Was wirtualnie na mój Panterkowy Torcik Urodzinowy:) Lekki i Czekoladowy. Niezbyt słodki. Dziecinnie prosty - biszkopt pomagał robić Mój 14 miesięczny Szkrab, więc jeśli macie jakieś opory przed robieniem - powinny teraz zniknąć :) Zapewniam Was, że jest pyszny i robi się go naprawdę szybko. I do tego wystarczą 3 godzinki w lodówce i już jest gotowy. Smacznego ! :)



Składniki :

Biszkopt : (wersja podstawowa - przepis tutaj - ale, że wiem, że nie zawsze chce się lookać na dwie strony  ;) będę się powtarzać ;) )
  • 5 jajek
  • szklanka cukru pudru
  • szczypta proszku do pieczenia
  • szklanka mąki krupczatki
  • płaska łyżka mąki ziemniaczanej 
  • szczypta soli
  • łyżeczka cukru waniliowego
krem czekoladowy:
  • 90-100 ml mleka
  • 500 ml śmietanki 30% - nie UHT 
  • 300g czekolady gorzkiej - u mnie 64% zawartości kakao
polewa: 
  • 1 kuwertura z ciemnej czekolady (150g) - u mnie 56% zawartości kakao 
  • 1łyżka margaryny
  • 3-4 łyżki mleka 
  • 1 łyżka wody
reszta pyszności:
  • 1 spód bezowy lub po prostu kilkanaście małych bez 
  • słoiczek dżemu dyniowego z amaretto z wanilią - choć myślę, że inny lekko słodkawy też mógłby być dobry
  • 1 duża pomarańcza
  • perełki srebrne do dekoracji
  • płatki czekoladowe z gorzkiej czekolady

Zabieramy się najpierw za biszkopt:

Żółtka oddzielamy od białek - zostawiając je sobie pojedynczo w skorupkach - to nam ułatwi pracę. Mąki wraz z proszkiem do pieczenia przesiewamy do osobnej miski. Z białek ubijamy pianę, dodając szczyptę soli. Do niej, nadal ubijając, dodajemy stopniowo na przemian cukier z żółtkami (po jednym). Ubijamy do momentu, aż po masie można pisać mikserem (ręcznym) - czyli kiedy mikser zostawia nam taką śliczną falbankę z masy. Ponadto masa musi być biała - baardzo jasna - to uwaga dla wzrokowców i posiadających foodprocesory ;) Kiedy to nastąpi, wyłączamy mikser, i dodajemy delikatnie po trochu mąki, mieszając drewnianą łyżką lub łopatką tylko W JEDNĄ STRONĘ. Inaczej ciasto i piana nam siądzie. Trzeba to robić delikatnie, ale dokładnie - inaczej po upieczeniu nie wymieszana mąka zostanie nam w cieście (gdyby się tak stało - po przecięciu wydmuchajmy ją ;) miejsce zapełnimy dżemem). Ciasto wlewamy do wyłożonej pergaminem formy i wkładamy do nagrzanego na 180'c-200'c piekarnika. Ja nagrzewam swój do 200'c, a zaraz po włożeniu  ciasta zmniejszam temperaturę do 190'c. Pieczemy pół godziny pod ŻADNYM POZOREM NIE OTWIERAJĄC PIEKARNIKA przez CAŁE PÓŁGODZINY. Inaczej ciasto nam siądzie. Po półgodzinie sprawdzamy testem patyczkowym czy ciasto jest upieczone. 
Biszkopt zostawiamy w formie do całkowitego ostygnięcia. 
Ja swój biszkopt upiekłam na wieczór, a rano robiłam tort. Ale około godzinki, nam w zupełności wystarczy. 


Gotowy biszkopt dzielimy na 3 części. Nawet jeśli nie jest zbyt wysoki - nic nie szkodzi ;) Można to zrobić przy pomocy grubej nici lub ostrego noża. Najbardziej spodnią część, kładziemy na paterze lub talerzu, na którym będziemy tort serwować i  smarujemy grubo dżemem, zostawiając sobie jakieś 4-5 łyżek. Przykrywamy ją środkową częścią i dociskamy. Następnie smarujemy od spodu wierzchnią część biszkoptu i zostawiamy tak (te połączone i tą wierzchnią ), aby dżem nasączył nam biszkopt. 
Obieramy pomarańczę, również z białych części. 


Zabieramy się za krem czekoladowy: 

Czekoladę rozpuszczamy w garnku wraz z mlekiem cały czas mieszając. Odstawiamy, aby nam wystygła, co jakiś czas mieszając. Ja swoją wsadziłam do miski z zimną wodą, by było szybciej. Kiedy już jest letnia, wyjmujemy śmietankę z lodówki - UWAGA - śmietanka musi być naprawdę chłodna - ja swoją wkładam do zamrażalnika na jakieś 15-30 minut - i ubijamy na sztywno. Kiedy już jest ubita, dodajemy po troszkę letniej, a nawet zimnej, ale dalej miękkiej i rozpuszczonej czekolady, cały czas ubijając. Robimy tak do momentu, aż cała czekolada połączy nam się ze śmietaną. 

Połową kremu smarujemy spód naszego torcika (ten przełożony dżemem ;)). Na nim kładziemy pokrojoną w plastry pomarańczę, smarujmy dwoma łyżkami kremu i nakładamy spód bezowy. Lub układamy ciasno małe bezy. Lekko dociskamy. Bezę smarujemy resztą kremu (zostawmy sobie łyżkę na bok) i nakładamy ostatni biszkopt. Boki smarujemy resztą kremu czekoladowego. 

Zabieramy się za polewę: 
Rozpuszczamy połamaną kuwerturę w kąpieli wodnej, razem z mlekiem, margaryną i wodą. Jeszcze ciepłą polewamy tort i rozsmarowujemy ładnie razem z bokami :) 
Wierzch posypujemy płatkami czekoladowymi, a potem perełkami. 
Wstawiamy do lodówki na jakieś 3 godzinki. 
I gotowe :) 
Smaczności :)  



A teraz dla spragnionych oglądnięcia mnie w kuchni w Zimowisku fotorelacja przygotowana przez Pałac w Paszkówce :) 


23 lutego 2012

Czekoladowe chęci w Środę Popielcową - Muffinki przed północą

MEGA CZEKOLADOWE 
MUFFINKI IMIENINOWE



Naszła mnie wczoraj ochota na coś czekoladowego. Nie coś. Na muffinki. Tak dawno ich nie było na moim stole, że chodziły za mną i chodziły. No tylko, jak tu coś piec w Popielec? Przecież nie wypada raz, próbować tym bardziej dwa, trzy Maluch chory, więc i czasu nawet na muffinki nie wiele. Tylko, że wczoraj miałam imieninki. Z biegiem lat przyzwyczaiłam się, że prawie zawsze wypadają, razem z moimi urodzinami, w Wielkim Poście. Ale raz na jakiś czas imieniny mam dokładnie w Popielec. I nijak się ma ich uczczenie w tym dniu. Ale, że tydzień nie zaczął się  optymistycznie, po 22:00, gdy już Maluszek zasnął wreszcie, postanowiłam uczcić swoje imieniny. A co. Piec mogę - czysta przyjemność. Jeść nie - spróbuję po północy. Zwłaszcza, że Mąż dopiero wtedy wrócił z pracy do domu. I się zabrałam. Najpierw za szukanie przepisu. I znowu porażka. Wszystkie przepisy, albo z ucieranym masłem, którego w domu nie ma, albo z ubijanymi składnikami, na co siły brak. W końcu otwarłam lodówkę i szafki, wyjęłam składniki, które mi wpadły w oczy i ufając instynktowi, 23:07 wstawiłam osobiste muffinki do pieca. Wyszły takie na jakie miałam ochotę - mega czekoladowe, nie za słodkie, śliczne. Czasem warto sobie samej zrobić prezent :)








Składniki na 12 muffin:

  • 2 szklanki mąki tortowej
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 2 kopiate łyżki kakao ciemnego
  • 2 jajka
  • 1 szklanka oleju słonecznikowego
  • 1 szklanka tłustego mleka
  • 1 gorzka czekolada - 64% kakao - 90g
  • 2 łyżki płatków czekoladowych (mlecznych)
  • 2/3 białej czekolady
  • 2 łyżki wody przegotowanej
  • perełki srebrne do dekoracji 

W jednej misce przesiać mąkę, dodać sodę, proszek do pieczenia, cukier, kakao, cukier waniliowy - wymieszać dokładnie. W drugiej misce rozbełtać jajka, dodać do nich mleko i olej i dokładnie wymieszać. Gorzką czekoladę pokruszyć na bardzo małe kawałeczki.  Mokre składniki wlać do suchych, raz, dwa zamieszać, dodać płatki czekoladowe i czekoladę i wymieszać tylko do połączenia się składników. Gotowe ciasto nakładać do form  do muffinek do pełna. Ja posiadam sylikonowe formy, więc nie wkładam do nich papilotek. Wstawić do piekarnika nagrzanego na 200'c i piec około 20-25 min (trzeba zrobić test patyczkowy, gdyż bardzo zależy czas pieczenia od piekarnika i rodzaju czekolady i kakao). 
W czasie pieczenia białą czekoladę połamać na kawałeczki, włożyć do rondelka, dodać wodę i na maleńkim ogniu rozpuścić, cały czas mieszając. Zdjąć z ognia i raz na jakiś czas zamieszać. Gotowe muffinki wyjąć z pieca, zostawić na 5-7 minut w formie, a następnie wyjąć i studzić na kratce przez 5- 10 minut. Następnie polać je polewą z białej czekolady i udekorować perełkami. Smacznego :) 
Ja jadłam jeszcze lekko ciepławe ;)





22 lutego 2012

Obiecane sprawozdanie - Zimowe Smakowisko czas odkryć :D :>

Obiecałam Wam Kochani sprawozdanie z tego cudnego wydarzenia i słowa dotrzymuję :) Po pierwsze dziękuję bardzo Wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki. A wiem, że było ich sporo :) 
No a teraz czas na odsłonę najważniejszych spraw - JEDZONKO !!! :) Ale po kolei...

Zimowe Smakowisko, które odbyło się dokładnie 12 lutego 2012 roku, było organizowane przez portal Głębia Smaku oraz Zespół Hotelowo - Parkowy czyli słynny Pałac w Paszkówce :) Dokładnie o 09:00 w pałacowym królestwie Pana Zdzisława  Pardiaka przy kuchennych stołach stanęli:
Iwona z bloga Blogotowanie z pasją
Ulla z bloga Kuchnia na Wzgórzu
Maciek - nie blogujący, ale za to świetnie gotujący
Michał z bloga Paszczak gotuje
Wojtek z portalu Głębia Smaku
no i ja ;) czyli panti vel Marta :> 

I się zaczęło;) Uwierzcie mi - profesjonalna kuchnia to świetna zabawa , ale i ciężka praca. Najpierw trzeba przyzwyczaić się do wielkości, rozmachu i zmiany ;) Potem szybka organizacja czasu pracy, gdyż na przygotowanie 3 dań - przystawki, dania głównego i deseru mieliśmy tylko 5h. Wydaje Wam się dużo ? Pewnie, ale nie gdy gotujecie na minimum 15 porcji w nieswojej kuchni. Atmosfera była jednak cudowna. Zapewniam Was, że naprawdę nie czuć było rywalizacji :) 
Czy Ktoś ma pożyczyć blender? 
Palnik wolny ! Wszyscy krzyczą : Wojtek!!!! Palnik masz!! 
Komuś coś się pali!
 Czy komuś zostało trochę cytryny? Jasne - bierz! 
Ktoś zna sposób na rozpływający się tort ! Czekaj- już Ci pomagam! 
Błagam Cie - spróbuj i powiedz czy to się da jeść, bo już smaku nie wyczuwam ! 
Takie pokrzykiwania całe pięć godzin można było słyszeć z pałacowej kuchni :) W tym miejscu ukłon dla Pana Zdzisława i Pani Agatki, którzy ogarniali nasz mały mętlik, uspokajali i dodawali energii. Nie wierzcie w historię o Strzydze;) Pan Zdzisław to cudowny człowiek i świetny szef kuchni ! I osobiście widziałam, jak wyjął swój sławny nóż, by pokroić danie główne - szybko i fachowo ;) 
No to czas na jedzonko!!! 
Temat główny Zimowego Smakowiska : AFRODYZJAKI !! 
Danie główne : Afrodyzjak plus Makaron :) 

I co nam pysznego wyszło ? Sami zobaczcie  :) Oto niektóre z pyszności, lecz zacznę - skoro obiecałam - od swoich ;) Na moim stole Goście raczyli się :
Musem z łososia z suszonymi pomidorami w aromatycznej oliwie na cieście francuskim
Muszlami rozkoszy czyli Conchigilioni figati faszerowane piersią kurczaka w aromatycznym sosie czekoladowym z nutką chili
Zmysłowym deserem bananowo-cytrynowym z wanilią  :) 
oraz
Nalewką Kawową :)

(niestety póki co dysponuję jedynie zdjęciem swojej przystawki, gdyż Mój Ukochany Mąż zajmując się cały dzionek Maluszkiem zdołał cyknąć zdjęcie tylko jej, ale...od czego ma się blogujących Przyjaciół - mam nadzieję - jeśli uda mi się zdobyć zdjęcia reszty swych potraw od razu je tutaj zamieszczę;) )
Wszystkie przepisy są autorskie (oprócz nalewki, choć z moją modyfikacją ;) ) i już niedługo ujrzycie je na moim blogu :) 
A tym czasem reszta pysznego jedzonka :) oczywiście to tylko wybrane pozycje i pyszności : 

Frittata Piotra 0 znikająca jak widać ;)

Kolorowa przystawka Mariolki i jej nalewka Aroniowa

Tradycyjny rosół z lubczykiem Maćka i jajem przepiórczym :)



A teraz najważniejsza wiadomość :) Wygrał ....? 



Michał Staszczyk zwany Paszczakiem z bloga Paszczak gotuje :) 

Gratuluje serdecznie Paszczakowi jeszcze raz :) 
Jego pana cocta była naprawdę nieziemska :) 
Ale ja Kochani w sumie po podliczeniu głosów zajęłam honorowe - uwaga - drugie miejsce :D Więc naprawdę jestem z siebie dumna :D 

A tutaj wszyscy uczestnicy Zimowiska od tyłu od prawej Wojtek, Ula, Mariola, Maciek, Piotr u dołu od lewej Iwona, Michał i ja :) 




Więcej zdjęć znajdziecie na facebokowym profilu Z zapachem wanilii we włosach :) Zapraszam :)
Następne Smakowisko już w maju :) i coś czuje, że znów ujrzycie tutaj relację ... ;) 


3 lutego 2012

Zimowa rozgrzewajka na obiad - ZUPA GULASZOWA Z IMBIREM! :D

ROZGRZEWAJĄCA 
ZUPA GULASZOWA



Gdy za oknem -20, w domu biegający Maluszek "dostający kota" znudzony ciągłym siedzeniem w domu, a z tyłu głowy pulsuje myśl, że Zmarznięty Mąż już nie długo stanie w drzwiach, chce się szybkiego jednogarnkowego obiadu. ZUPY. Ale nie zwykłej zupy, tylko sycącej, rozgrzewającej...zimowej. Tylko w zimie nie mam wyrzutów sumienia w doprawianiu zupy mąką i śmietaną po staropolsku. Mało tego - w zimie - takie gęste zupy smakują mi najbardziej. Kocham Zimę  - jej mroźną śnieżną wersję najbardziej. Brzmi to ekstremalnie, ale kocham, bo kojarzy mi się z ciepłem - paradoksalnie. Ciepłem wełnianych grubych swetrów 
(ach te GOLFY! :D ) , dawniej robionych przez moją Mamę i Babcię. Ciepłem wełnianych czap i szalików. Ciepłem domowych pysznych zup...Gorącą herbatą z miodem i sokiem malinowym. Ciepłem serca, bo w zimie spotkało mnie wszystko co cudowne w moim życiu - mam urodziny i imieniny, poznałam w zimie Mojego Męża...W Zimie wzięłam ślub i w zimie urodził się Mój Syn. Kocham Zimę od dziecka. I tak zostanie bez względu na temperaturę za oknem :) 
Zupka, którą Wam prezentuję powstała wczoraj, aby rozgrzać Męża po powrocie z pracy. Rozgrzać siebie i nasycić Mojego Szkraba jednym daniem . Wszystko się udało. Wyszła pyszna i rozgrzewająca. Może stanie się dla Was inspiracją na najbliższe dni i obiad, zwłaszcza, że Zima nie odpuszcza. I może spojrzycie z większym optymizmem za okno, gdy poczujecie jej aromat i ciepło w żołądku :)

Składniki:
  • 0,5 kg karkówki bez kości
  • 1 duża cebula
  • 3 cm świeżego imbiru - można dać 5 cm, by była ostrzejsza - moja była delikatniejsza dla Maluszka
  • 12 cm kawałek zielonej części pora
  • 4 duże ziemniaki
  • 3 marchewki
  • 1 pietruszka
  • 10 ziarenek czarnego pieprzu
  • 2 liście laurowe
  • 2 ziela angielskie
  • olej rzepakowy - 2łyżki
  • 1 litr wody
  • 60 ml mleka
  • 2 łyżki śmietany 12%
  • łyżka mąki
  • 2 ząbki czosnku
  • papryka sproszkowana 
  • mielony pieprz
  • sól

Mięso kroimy w drobną kostkę. Rozgrzewamy olej wraz z papryką, solą i pieprzem. Gdy zacznie skwierczeć, wrzucamy mięso i smażymy. Po chwili dodajemy - nie przerywając smażenia - pokrojoną w dużą kostkę cebulę, talarki pora, marchewkę i pietruszkę pokrojone w pół talarki - mieszając po każdym składniku. Na końcu zaś ziemniaki pokrojone w małą kosteczkę. Po 3 minutach, od dodania ziemniaków, zalewamy całość 1 litrem wody, zmniejszamy ogień. Wrzucamy liście laurowe, ziele angielskie i pieprz ziarnisty. Dosalamy do smaku. Ząbki czosnku kroimy w słupki i wrzucamy do zupy. Gotujemy pod przykryciem około 25-30 minut. 1 łyżkę mąki rozwiercamy w 60 ml mleka, dolewamy odrobinę zupy, rozwiercamy i np przez sitko, aby uniknąć grudek, wlewamy do zupy. Następnie 2 łyżki śmietany rozwiercamy z chochlą zupy, wlewamy do całości, cały czas mieszając, by zupa się nie zważyła. Zagotowujemy i gotowe:) 
Smaczności !! :)


1 lutego 2012

Domowy schab na słodko - kwaśno ? :) czyli chińsko po polsku ;)

SCHAB W SOSIE SŁODKO-KWAŚNYM




Uwielbiam schab w sosie słodko-kwaśnym. Do tej pory jednak jadałam go tylko w dobrych restauracjach, lub kupowany ze słoika. Wczoraj jednak stwierdziłam, że skoro się wybieram na Konkurs Kulinarny Zimowe Smakowisko (przy okazji zapraszam serdecznie ;) ) , to nie należy drżeć przed próbą zrobienia takiego sosu w domu. Wiedziałam, na jaki mniej więcej smak liczę. I udało się :) Schab wyszedł dokładnie taki, jak miał być :) I szczerze przyznaję, że jestem z siebie dumna :P Może do chińszczyzny mu daleko, ale jest naprawdę słodko- kwaśny. I bardzo w smaku przypomina ten do kupienia w słoiku :) Nie bójmy się zatem eksperymentować ;) 




Składniki na 2-3 osoby:
  • około 200g schabu bez kości - może być ta gorsza część ;) 
  • 1 czerwona cebula
  • 1 słoiczek przecieru pomidorowego
  • 4-5 plasterków ananasa
  • 1/3 soku z puszki ananasa
  • oliwa z oliwek
  • kilka kropel octu ryżowego
  • 1,5 łyżeczki mąki ziemniaczanej
  • sól
  • pieprz
  • słodka papryka w proszku
  • 8 ziarenek pieprzu ziarnistego
  • pół szklanki wody

Schab kroimy w nieduże kawałeczki. Solimy, pieprzymy i paprykujemy. Cebulę kroimy na niedużą kostkę, podsmażamy na łyżce oliwy. Wrzucamy mięso, kropimy octem ryżowym i mieszając smażymy. Kiedy mięso zacznie się przyrumieniać, dolewamy pół szklanki wody, dosalamy i na dużym, ogniu pod przykryciem, dusimy jakieś 5-7 minut. Po tym czasie wlewamy mały słoiczek przecieru, wrzucamy pieprz ziarnisty. Zmniejszamy ogień. Przykrywamy. Dusimy około 3-4 minuty. Wrzucamy pokrojonego w kawałki ananasa. I dusimy jeszcze jakieś 8-10 minut.  W małym kubeczku do expresso rozbełtujemy mąkę ziemniaczaną z zimną wodą. Wlewamy do sosu cały czas mieszając. Gdy zgęstnieje, dolewamy sok z ananasa (około 1/3 puszki) nie przerywając mieszania. Próbujemy i ewentualnie doprawiamy do smaku.  Gdy sos nam pyrknie , zdejmujemy z ognia.  Gotowe:) 
Podajemy z kulkami ryżu np. jaśminowego i surówką z kiszonej kapusty. 
Smaczności !! :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...